Powrót     Strona Główna Rodziny 
			Polskiej
Nie milkną głosy oburzenia na zbrodniczy projekt ustawy zaprezentowany kilka tygodni temu przez byłą senator SLD Marię Szyszkowską

prof. dr hab. Piotr Jaroszyński

Felieton Myśląc Ojczyzna

 

 

Różne mogą być metody budowania jedności społecznej. Można tworzyć jedność wojskową, gdy cały lud ma status żołnierza, można konstruować jedność administracyjną, gdy wszyscy są urzędnikami, ale można też dążyć do jedności opartej na wspólnocie ducha. Tę ostatnią buduje się najdłużej, nieraz całymi wiekami, ona jest najtrudniejsza do utworzenia i dla tego wśród niewielu ludów zdołała zaistnieć. Wspólnoty wojskowe i administracyjne osiągają często oszałamiające sukcesy, ale są one stosunkowo krótkotrwałe. Za swego największego wroga uznają wspólnoty duchowe, które ich zaprzeczeniem, dlatego starają się je na wszelkie sposoby zniszczyć. Wspólnoty oparte na kulturze ducha zwą się narodami. Mają przedziwną zdolność przetrwania w najtrudniejszych nawet warunkach, gdy wydawałoby się, że ich już nie ma, że znikły i ślad po nich zaginął, nagle się odnajdują, by rozkwitnąć przecudnym kwiatem twórczości ludzkich postaw, świętości. Nie możemy pozwolić, aby wmówiono nam, że naród nasz nie istnieje, że roztopił się w anonimowej masie obywateli, konsumentów, urzędników, żołnierzy czy Europejczyków. Walka przerastająca siły jednego pokolenia toczy się o cenne, czasem także nie materialne wartości, ale tylko one nadają jakiejś społeczności sens wspólnego bytowania. Gdy jest się narodem, przegrana jednej, czy nawet kilku generacji, nigdy nie jest ostateczną klęską. Juliusz Słowacki pisał: "Ten naród się podniesie, zwycięży i zginie. Miecze na wrogach połamie, a potem wroga myślą zabije, bo myśl jego ogniste ma ramię. Ona jak powróz wrogi uwiąże za szyję i związanych postawi na takim pręgierzu, że wszystkie ludy wzrokiem dosięgną i plwaniem".

Wieszczowie nasi przeczuwali, że tragiczne losy Polski mają jakiś ukryty sens, że Polacy noszą w sobie przedziwną myśl, mocniejszą od potęgi wrogów i niwelującą skutki klęsk oraz doraźnych porażek. Ciągle jednak nie umieją przekuć swej siły na zorganizowanie państwa według zasad cywilizacji do której należą. Przedziwna to niemoc; jakby ktoś po diabelsku nam w tym przeszkadzał. Słowacki w "Kordianie" wprowadza na scenę postać Mefistofelesa z którego ust padają takie słowa: "Królu, niechaj poszukam w diabelskim psałterzu modlitwy na dzień co się zwie Zmartwychwstaniem, zmówię ją za ów naród. Dziś pierwszy dzień wieku, dziś mamy prawo stwarzać królów i nędzarzy na całą rzekę stuletniego wieku, więc temu narodowi stwórzmy dygnitarzy, aby nimi zapychał każdą rządu dziurę". Naród ma trwać choć rozpływa się w masie, którą formują z zapałem specjaliści, inżynierowie dusz. Czasem aż przykro patrzeć jak potomkowie wielkich przodków, bohaterów i świętych, geniuszy i proroków upadają tak nisko, a potem czołgając się ze wzrokiem proszącym o litość dają zwodzić się nadziei, która jest beznadziejna. "Lud woli pić dym węgli i zaglądać w sklepy" jak powie poeta, a przecież tacy skołowani, zagubieni lub podupadli na duchu ludzie ci są naszymi rodakami, nie możemy więc ich spisywać na straty. Trzeba nimi potrząsnąć, a może życie nimi potrząśnie i się odnajdą? Każdy człowiek ma swoją drogę życia, nie możemy tracić nadziei. Wieszczowie nasi nie tracili nadziei. Jest wprost zadziwiające, jak potężną mieli wiarę w zmartwychwstanie Polski. I jak pragnęli nadzieją tą obdarzyć cały naród, a gdy rzeczywistość stała w poprzek nadziei, gdy nie było aktualnie nic co niosło by otuchę, nie wahali sięgnąć do najgłębszych podkładów narodowego ducha lub prochu. Słowacki śpiewał: "Zwaśnionych obu spędzam ze scenicznych progów, dajcie mi proch zamknięty w narodowej urnie, z prochu lud wskrzeszę, stawiam na mogił koturnie i mam aktorów wyższych o całe mogiły. Z przebudzonych rycerzy zerwę całun zgniły. Wszystkich obwieje nieba polskiego błękitem, wszystkich oświecę duszy promieniem i świtem urodzonych nadziei, aż przejdą przed wami pozdrowieni uśmiechem, pożegnani łzami".

 

Jesteśmy narodem i mamy przetrwać jako naród, utrata narodowości byłaby regresem naszego człowieczeństwa, do tego nie wolno dopuścić. W sposób wyjątkowy musimy być wierni naszemu kulturowemu i historycznemu dziedzictwu, w którym karmić winny się najmłodsze pokolenia Polaków. Zbyt często bowiem młodzi Polacy nie wiedzą kim są, w skutek czego łatwo dają się uwodzić kłamliwym ideologom i zwodzić politycznym szarłatanom. O czym mamy mówić, jeśli młody Polak nie umie być Polakiem. Naród ma trwać, każdy z nas jeśli jest Polakiem musi pomyśleć w jaki sposób może przyczynić się do przedłużenia i umocnienia bytu swojego narodu.

Szczęść Boże!

prof. dr hab. Piotr Jaroszyński


Link Nasz Dziennik
Powrót
|  Aktualności  |  Prawo do życia  |  Prawda historyczna  |  Nowy wymiar heroizmu  |  Kultura  | 
|  Oświadczenia  |  Zaproszenia  |  Głos Polonii  |  Fakty o UE  |  Antypolonizm  |  Globalizm  | 
|  Temat Miesiąca  |  Poznaj Prawdę  |  Bezrobocie  |  Listy  |  Program Rodziny Polskiej  | 
|  Wybory  |  Samorządy  |  Polecamy  | 
|  Przyroda polska  |  Humor  | 
|  Religia  |  Jan Paweł II  | 
do góry