To nie miejsce dla dewiacji

Z wyraźnym sprzeciwem mieszkańców Krakowa spotkała się wizyta senator SLD Marii Szyszkowskiej, która przyjechała promować związki homoseksualne. Protestujący zdecydowanie opowiedzieli się za wartościami wynikającymi z tradycyjnego modelu rodziny.

Pokojowa manifestacja została zaplanowana przed budynkiem Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie miało się odbyć spotkanie z senator Szyszkowską. To jednak, w obawie przed protestami oraz merytoryczną debatą z przeciwnikami legalizacji homoseksualizmu, zostało w ostatniej chwili przeniesione na teren nowo wybudowanego Campusu UJ.

Zdaniem Młodzieży Wszechpolskiej, organizatorów pikiety, nasze państwo powinno chronić tradycyjny model rodziny, składający się z kobiety, mężczyzny i ich dzieci. Zaś pomysł prawnego usankcjonowania związków homoseksualnych jest atakiem na tradycyjne wartości wyznawane przez polskie społeczeństwo. - Narzucanie przez marginalną mniejszość swojego zdegenerowanego światopoglądu większości stanowi poważne zagrożenie dla demokracji - twierdzą młodzi ludzie.

Protestujący przynieśli ze sobą transparenty z napisami: "Sodoma Gomora Szyszkowska", "Homoseksualizm stop". Dla pani senator przygotowano też miotłę. - To specjalna miotła, z turbodoładowaniem, by pani Szyszkowska jak najszybciej wyleciała z Krakowa, najlepiej na Marsa - tłumaczyli organizatorzy. Protestujący uważają, że w ślad za legalizacją związków homoseksualnych pójdzie liberalizacja prawa aborcyjnego oraz legalizacja eutanazji. Pokojową manifestację zakłóciło wtargnięcie dwóch mężczyzn niosących prowizoryczny słup ogłoszeniowy obklejony plakatami popierającymi homoseksualizm. W związku z incydentem organizatorzy pikiety złożyli doniesienie na policji.

W Krakowie promocja związków homoseksualnych od początku spotyka się z ostrą krytyką. Pod Wawelem nie doszła do skutku akcja "Niech nas zobaczą", którą przeprowadzono m.in. w Warszawie.            

Marcin Austyn, Kraków

Nasz Dziennik, piątek, 12 grudnia 2003, Nr 289 (1785)