Powrót     Strona Główna Rodziny 
			Polskiej
Pytania do dziennikarzy

Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński

Pytania

do dziennikarzy

 

Chyba jakieś nieznane bliżej gremia powzięły decyzję, że Radio Maryja, w tym Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka, będą nękać i nękać bez końca, wysuwając jakiekolwiek (najbardziej nawet absurdalne) zarzuty, byle tylko jątrzyć, zatruwać, szkalować, wykpiwać, oskarżać, spotwarzać, i znowu męczyć, zatruwać, szkalować... Musi to być środowisko bardzo oświecone, ponieważ postępuje dokładnie według zasad wypracowanych przez twórców Wielkiej Encyklopedii Francuskiej, tej Biblii oświecenia, którzy głosili kult rozumu i kult wolności, w tym wolności słowa. A warunkiem wolności słowa miało być zniesienie cenzury. Nic więc dziwnego, że d’Alembert i Diderot występowali przeciwko królewskiej cenzurze, która ich zdaniem była „opresyjna” (G. Kucharczyk, Cenzura pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815-1914, Poznań 2001, s. 16). Owi „iluminaci” oficjalnie uważali, że każdy kraj popadnie „w głupotę, przesąd i zabobon”, jeśli ludzie nie będą mogli po swojemu myśleć i spisywać tego, co myślą. Dlatego właśnie trzeba znieść cenzurę. Ale nieoficjalnie mieli inny pogląd w tej sprawie. Cenzura miała pozostać, obejmując... krytyków ich ukochanego dziecka, czyli Encyklopedii, teksty takie należało bezwzględnie konfiskować. Nie tylko tak uważali, ale nawet taką właśnie propozycję zgłosili ministrowi królewskiemu panowie d’Alembert i Diderot. Minister propozycję tę odrzucił, na co, jak podaje pewien pamiętnikarz, d’Alembert zareagował szałem i przekleństwami („jak to ma w swoim złym zwyczaju”).

No właśnie. Jesteśmy tu w centrum mentalności spadkobierców oświecenia. Wolność słowa, prasy, radia, telewizji – tak! ale dla nas. Kto zaś jest przeciwko nam, albo nie jest jednej myśli z nami, tego trzeba ocenzurować, zamknąć, zwolnić, zesłać, a póki co odebrać mu dobre imię, określając mianem... ciemnogrodu.

Retoryka dziennikarska w tych środowiskach nie posunęła się zbyt daleko, raczej bazuje na krótkiej pamięci albo słabym wykształceniu swoich czytelników, których okadza i kokietuje, jako prawdziwą elitę. Tolerancja, zwłaszcza w wydaniu postmodernistycznym, jest fikcją, czego dowodem są właśnie pozbawione nie tylko racji, ale i dobrego smaku ponawiane ciągle ataki przeciwko Radiu Maryja. Ale są też wyrazem jakieś nieprawdopodobnej bezsilności, nie wiadomo, czy to kolosy na glinianych nogach czy papierowe smoki. Krzyczą nagłówkami, fotomontażami, audiomontażami, videoklipami, ale w sumie ich twarzy nie widać, nie wystąpią wprost do ludzi, by powiedzieć, oto ja, ten i ten, oskarżam tego i tego. Chowają się jeden za drugim, za nagłówkiem, za tytułem, wkładają maski, udają Bóg wie kogo, ale ofiarę to najchętniej rozszarpaliby żywcem. Tylko żeby czasem nie okazało się to, co powiedział o dziennikarzach niemieckich Metternich: w większości to „powierzchownie wykształceni studenci, zwolnieni urzędnicy, pisarze bez wydawcy, zbankrutowani spekulanci”. Dlatego żywił on nadzieję, że naród tak nisko nie upadł i nie uzna ich za „areopag swojego moralnego ukształtowania” (ibid., s. 28). Miejmy nadzieję, że i nasz naród tak nisko nie upadnie, by dawać posłuch tym wszystkim kalumniom, które płyną z bardzo dziwnych źródeł i jeszcze dziwniejszych środowisk.

A oto inny cytat: „Gdyby zebrać w jedno miejsce wszystkich wydawców gazet cieszących się wolnością słowa, miałabyś przed sobą zgromadzenie, któremu nie powierzyłabyś psa, którego cenisz, a tym bardziej swojego honoru i reputacji (ibid., s. 29).” Dosadne stwierdzenie. Nie wiadomo, czy dziś jakakolwiek osoba publiczna zdobyłaby się na odwagę wypowiedzenia takich słów, by nie spotkać się ze skomasowanym atakiem... dziennikarzy, którzy poczuliby się „urażeni”, „obrażeni”, „dotknięci”, choć tak naprawdę lejce trzymają wydawcy. Czy w takim razie nie można zacytować słów wypowiedzianych w roku... 1836 przez króla Belgii, Leopolda I? Można, tyle że nie były to słowa wypowiedziane na forum publicznym, lecz prywatnie, do przyszłej królowej Anglii. A przecież to były dopiero początki mass mediów, a właściwie prasy, bo nie było jeszcze radia, ani telewizji, ale już prasa, jako masowe medium, pokazywała, co potrafi. Ludzie rozumni, o poczuciu własnej wartości i godności, widzieli, co się dzieje i dziać będzie z powodu wpływów prasy. Rzeczywistość przeszła z pewnością ich oczekiwania, ale intuicje to mieli właściwe.

Praca dziennikarza jest wyjątkowo odpowiedzialna, nieproporcjonalnie odpowiedzialna w stosunku do posiadanej wiedzy, wykształcenia, talentu. Nie jest to konstruowanie karabinu, ale jakże często pociąganie za cyngiel. Czynność dość prosta, tylko trzeba sobie natychmiast zadać pytanie, do kogo strzelam? Kto mi dał takie prawo? Czy każdy nakaz wydawcy powinienem wypełnić?

To są pytania, które każdy dziennikarz musi sobie zadać, i na nie odpowiedzieć, nie tylko zgodnie z kodeksem etyki dziennikarskiej, ale i w zgodzie z własnym sumieniem. Bo każde kłamstwo uderza z siłą zwielokrotnioną w jego autora, by zostać, jak gryząca plama. Czy warto?

 

 

 


Link Nasz Dziennik
Powrót
|  Aktualności  |  Prawo do życia  |  Prawda historyczna  |  Nowy wymiar heroizmu  |  Kultura  | 
|  Oświadczenia  |  Zaproszenia  |  Głos Polonii  |  Fakty o UE  |  Antypolonizm  |  Globalizm  | 
|  Temat Miesiąca  |  Poznaj Prawdę  |  Bezrobocie  |  Listy  |  Program Rodziny Polskiej  | 
|  Wybory  |  Samorządy  |  Polecamy  | 
|  Przyroda polska  |  Humor  | 
|  Religia  |  Jan Paweł II  | 
do góry